Starałem się zrozumieć, dlaczego takie zmiany, jak utrata radości życia, brak wewnętrznego szczęścia i pogody ducha pojawiają się w człowieku, zanim jeszcze można wykryć jakie­ kolwiek nieprawidłowości od strony medycznej. Zastanawiałem się, jak udowodnić istnienie tych dolegliwości, nie objawiających się przecież żadnymi widocznymi symptomami, zanim chemiczne analizy i dokładnie opisane zdjęcia rentgenowskie mogłyby potwierdzić obecność choroby.
Niezwykle pomocna stała się dla mnie wiedza o kręgosłupie,
którą udostępniła mi dr Matya Sickesz, zapoznając mnie ze swoim systemem medycyny orta-manualnej. W bardzo wczesnym stadium, na długo przed pojawieniem się jakichkolwiek objawów choroby, można zaobserwować zaburzenia tak ruchliwości kręgo­ słupa, jak i innych jego funkcji. Kręgosłup jest centralą za­ wiadującą systemem nerwowym całego ciała i jego połączeniami z mózgiem. Końcówki nerwów prowadzą od rdzenia kręgowego do wszystkich organów, zarządzają mięśniami, żyłami, tętnicami i naprawdę wszystkim, co potrzebne jest tej cudownej roślinie, jaką jest ludzkie ciało. Dokładne badanie całego kręgosłupa i podtrzymującej go miednicy stała się dla mnie szczególnie istotnym punktem odniesienia w procesie diagnozowania, zwła­ szcza gdy miałem do czynienia z pacjentem, którego stan – pomimo odczuwanych dolegliwości – nie wykazywał wyraźnych chemicznych i radiologicznych odchyleń od normy. Diagnozę stwierdzającą ograniczenie funkcjonowania kręgosłupa można postawić za pomocą prostego testu jego ruchomości. Odwołując się do neuroanatomii, gdzie każdy krąg został dokładnie opisany, nietrudno jest zlokalizować miejsce zaburzenia znajdującego się gdzieś w ciele człowieka, jeśli dostrzegło się blokadę w kręgosłupie.
Wciąż jednak miałem wątpliwości. Zauważyłem, że wiele osób, u których kręgosłup był już zablokowany, funkcjonowało normalnie, nie odczuwając jakichkolwiek zmian. Czasami do­ piero wiele lat później pojawiały się u nich symptomy, które można by przypisać istnieniu blokady. Doszedłem więc do wniosku, że nie tylko uraz – np. upadek ze schodów – sprawia, że objawy stają się widoczne; że muszą istnieć jeszcze inne czynniki.
I w ten oto sposób dotarłem do ludzkiej psychiki. Psychiki jako fundamentu, jako tego, co stanowi o niepowtarzalności każdego człowieka. Zdarza się, że osoba, która miała zabloko­ wany kręgosłup już w młodym wieku, żyje do późnej starości i nigdy nie odczuwa żadnych dolegliwości. Inna natomiast zauważa zmianę już przy pierwszych oznakach pojawienia się blokady. Musi więc istnieć coś więcej niż tylko mechaniczna nieprawidłowość w układzie motorycznym.
Wiedza na temat układu psychomotorycznego (tzn. aktyw­ ności umysłowej w połączeniu z pracą mięśni), pozbierana zresztą z różnych dziedzin, pomogła mi także rozwinąć umiejętność rozpoznawania zaburzeń funkcjonowania organizmu człowieka we wczesnym stadium. Wciąż jednak nie mogłem znaleźć odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie skarżą się na dolegli­ wości, cierpią ból na wszystkie sposoby, na jakie ból może być odczuwany, zanim możliwe jest odkrycie jego przyczyny. W każ­ dej istocie ludzkiej musi być zatem coś niepowtarzalnego, coś, co w jakimś szczególnym momencie wydobywa na powierzchnię przyczynę nieprawidłowości, ukazując wyraźne odchylenia od normy.
Poza badaniem chorych zacząłem także obserwować środo­
wisko społeczne, a w nim indywidualne zachowania wielu różnych ludzi. Przeprowadziłem studia nad profesjonalnymi śpiewakami, aktorami i tancerzami, którzy dzień po dniu, każdego wieczora występowali w tym samym przedstawieniu. Każdego wieczora ich sposób wyrażania siebie i treść, jaką wnosili w swoją grę, była inna. Dlaczego? Przecież słowa były te same. Ta sama była technika wokalna, ta sama choreografia, a jednak za każdym razem każda z tych niepowtarzalnych indywidualności dawała swojej artystycznej produkcji inny wyraz. Czasami była to ekspresja niewysokiego lotu, a czasami osiągała najwyższy poziom ich twórczych możliwości.
Wszystkie te spostrzeżenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że
to, co w każdej jednostce ludzkiej jest niepowtarzalne, wcale nie musi być stabilne ani utrwalone, lecz może zmieniać się w czasie. Dziś tak, jutro inaczej.
Prawdziwy krok naprzód zrobiłem jednak dopiero, kiedy
zrozumiałem, że pomimo indywidualnych cech jednostki istnieje wspólna podstawa mechanizmów ludzkich zachowań. Wreszcie byłem w stanie określić, jakie siły wpływają na człowieka i sterują nim, nawet jeśli on sam wciąż jeszcze potrafi ochronić swoją osobistą wolność, nawet jeśli jego natura i konstrukcja psychiczna są niepowtarzalne i prawdziwie jego własne . Mogłem spojrzeć na chorych , a także na zdrowych ludzi z innego punktu widzenia. Potrafiłem zobaczyć przyczynę problemu na długo przedtem, nim badania medyczne mogły cokolwiek wykazać. Umiałem dostrzec naturę nieprawidłowości, zanim pacjent był w stanie nazwać swoje dolegliwości słowami.
Gdy pierwszy raz powiedziałem moim kolegom, że istnieje fundament, który jest wspólny dla wszystkich odrębnych istot ludzkich nie potraktowali mnie zbyt poważnie. Czy to doprawdy możliwe? Niepowtarzalne indywidualności i wspólna podstawa ich niepo­ wtarzalnej psychiki? Zwykle jednak ci, którzy zechcieli mnie wysłuchać, już wkrótce sami chcieli z tej wiedzy korzystać.
Lekarz zawsze ma do czynienia z niepowtarzalnymi jednost­ kami, wciąż jednak bierze pod uwagę czynniki wspólne dla wszystkich. Rozważa budowę fizyczną pacjenta, jego dane anatomiczne i stan kręgosłupa. Wie, jak powinien wyglądać każdy krąg. Zna jego właściwe położenie. Niezależnie od ważnych różnic indywidualnych, dane te są anatomicznie nie­ zmienne, tak jak dane opisujące żołądek czy wątrobę.